W efekcie Muridowie stworzyli jedyny w swoim rodzaju system wymiany finansowo-handlowej oparty na ludzkiej przyzwoitości, zaufaniu i przekonaniu, że słowo raz dane obowiązuje zawsze. W centrum tego systemu stoi miasto Touba znajdujące się 160 kilometrów na wschód od Dakaru. To tutaj Amadou Bamba umieścił na początku XX wieku siedzibę swojego bractwa, to tu mieści się dziś państwo w państwie – senegalska odpowiedź na globalizację. W Toubie nie ma policjantów, nie ma podatków, nie ma państwowych sądów, banki nie są potrzebne. Jeśli lokalny handlowiec chce coś kupić, dzwoni do przedstawiciela Muridów w Senegalu lub gdziekolwiek na świecie i zamawia u niego towar, a ten towar wysyła. Bez zbędnych faktur, odprowadzania podatków i pieniędzy dla pośredników. Zapłata za towar trafia do rodziny sprzedawcy w Toubie. Zaufanie jest kluczem do każdej transakcji, religia – jej społecznym zwornikiem. Pytam szejka Omara, czy dochodzi do korupcji, kradzieży, nadużycia zaufania. – O tak, to się czasami zdarza. Złodzieje są wszędzie. Staramy się wtedy załatwić takie sprawy w naszym gronie, nie warto wplątywać do tego państwa
Coraz bardziej jestem pod wrażeniem Senegalu
Takich drużyn jest w Dakarze około 500. Na mecze przychodzą całe dzielnice, grają orkiestry z bębnami, trąbkami i kilkudziesięcioosobowymi chórami. Pytam Malika, jakim cudem te amatorskie drużyny trafiają na stadion narodowy. – Związek wynajmuje im go za bezcen. Jak ma stać pusty, to lepiej niech ktoś na nim gra i się bawi
Może władze przejmą zwyczaje z Senegalu %)
To dlatego w Afryce małżeństwo zawiera się czasami dopiero wtedy, gdy kobieta urodzi dziecko albo lepiej kilkoro dzieci. Wówczas wiadomo, że nadaje się na żonę. Dlatego również strach przed bezpłodnością jest jednym z najbardziej przejmujących uczuć ludzkich na tym kontynencie. My wymyślamy coraz skuteczniejsze metody ograniczania urodzeń, wyjaławiania ziemi i sterylizacji życia, oni drżą na myśl, że ich rodzina czy plemię mogłoby wymrzeć i zniknąć z powierzchni ziemi. My robimy wszystko, by odrzucić myśl o śmierci, i żyjemy, jakbyśmy byli nieśmiertelni. Oni ocierają się o śmierć codziennie, zaakceptowali ją jako część życia, ale się jej nie poddają. Oni zazdroszczą nam „wyzwolonego” stylu życia, my chodzimy na kursy „życia naturalnego”, jemy wyłącznie organiczną żywność, zakazujemy palenia w miejscach publicznych albo jeździmy do Afryki, by oglądać z bliska, jak się żyje w zgodzie ze śmiercią. Dwa światy, które się mijają