Sceneria przesuwa się monotonnie, jak wyblakła fototapeta z wyprzedaży. Gdyby choć raz odkleiła się, ujrzelibyśmy wreszcie czarną i odrażającą prawdę. Ale
-
- 0
- 0
Strzępy kartek na podłodze. Charakter pisma świadczący o głębokiej niepoczytalności. Dzieło ostatniej doby w pełnej krasie. Owoc nieznanej choroby, która zupełnie jawnie wyjada mnie od środka, kawałek po kawałku. Żadne mole nie nażarłyby się tymi skrawkami, o czytelnikach głodnych niezapomnianych doznań nawet nie wspominając. Kolejna dotkliwa porażka. Kolejna pobudka z twarzą w nocniku… jeśli nie gorzej.
-
- 0
- 0
Zazdrościłem młotkom, że służą do wbijania gwoździ, zazdrościłem drzewom, że tak po prostu sobie rosną, ssąc glebę i sącząc światło, zazdrościłem kamieniom, że leżą przy drogach, nie chcąc i nie musząc być niczym innym, niż są w istocie. Nie wiem, czym byłem ja. Chyba niczym. Pustym pojemnikiem, w którym coś dopiero trzeba umieścić. Szklanką czekającą na kroplę życiodajnej esencji. Czu
-
- 0
- 0
. Co wtedy? Wtedy siadam w fotelu albo kładę się na łóżku i staram nie myśleć o niczym szczególnym. Pomysły zawisają nad jałowym krajobrazem niczym promienie światła, czyste i doskonałe. I wtedy zanurzam się, owszem, ale w sobie, coraz głębiej. To trwa nieraz całymi godzinami. Najpierw jakby powolne opadanie w głąb siebie, a później gdy już poczujemy jakiekolwiek dno pod stopami, zaczyna się wędrówka. Droga przez podświadomość jest niewypowiedzianie kręta. Idzie się bez jakichkolwiek wskazówek czy map. Otoczenie nudne, jednobarwne. Naprawdę postapokaliptyczny pejzaż, mówię wam. Niekiedy zasypiam, ale potem nawet o tym nie wiem. Bo między snem a jawą granica jest cieńsza od skóry, zapamiętajcie. Po pewnym czasie odcięta od większości bodźców zewnętrznych wyobraźnia wyostrza się. Z otaczającego mnie „błota” zaczynają formować się nowe kształty, które tylko czekają, aż nadam im nazwy, aż obudzę je do życia światłem mojego spojrzenia. Wtedy to wszystko zaczyna działać, cała ta magia. Słowa dotykają przedmiotów, a ja wreszcie czuję się jak jedyny pan i władca.
-
- 0
- 0